Kiedy prawie 4 lata temu dojechałyśmy z Asią do magicznej Pasterki w Górach Stołowych, marzyłam o tym, żeby kiedyś wracać tam, jak do domu (pisałam o tym tutaj). I mimo że od początku coś wyjątkowego łączyło mnie z tym miejscem, nie sądziłam, że to marzenie naprawdę i aż tak bardzo się ziści! Teraz, jak część Pasterki jest ze mną na co dzień we Wrocławiu, te powroty na kochany Koniec Świata są jeszcze bardziej intensywne 😍 Myślę, że w trakcie tych wszystkich wizyt w Górach Stołowych poznałam je dość dobrze – oczywiście na tyle, na ile pozwalają wyznaczone przez Park Narodowy szlaki.
Jeśli więc szukacie pomysłu na przyjemną wycieczkę i nie chcecie podążać za tłumami spragnionych atrakcji turystów, poniżej przedstawiam subiektywne zestawienie ukochanych miejsc i szlaków w Górach Stołowych poza utartym szlakiem.
SPACER PO SKAŁACH PUCHACZA – PROPOZYCJA NA PRZYJEMNY SPACER DLA KAŻDEGO, W KAŻDYM WIEKU
W ostatnim czasie miałam wielkie szczęście odkrywać uroki Gór Stołowych przed moimi Rodzicami. Mając na uwadze ich brak doświadczenia w dreptaniu po górach oraz fakt, że do trzydziestolatków już nie należą, szukałam pomysłów na wycieczki, które pozwolą im poznać uroki Gór Stołowych, ale nie będą zbyt forsujące. I tak trafiliśmy na Skały Puchacza. Pętelka, którą zrobiliśmy z Rodzicami zajmuje około 3 godzin, wliczając w to czas na zdjęcia, odpoczynek i kontemplację otoczenia.
Rozpoczyna się na parkingu przy Lisiej Przełęczy. Czasami bywa tam tłoczno, ale to dlatego, że część osób startuje stamtąd w kierunku popularnych Błędnych Skał. Dlatego nie ma co się zrażać – duża liczba aut wcale nie musi oznaczać, że na Skałach Puchacza będzie jak na Szczelińcu Wielkim.
Z parkingu ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku Narożnika (szczytu znanego z historii dwójki studentów z Wrocławia, którzy zginęli tam w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach). Jest to w zasadzie jedyne tak męczące podejście w trakcie całej wycieczki, więc jak pokonamy już pierwsze przewyższenie, później będzie już (prawie) tylko z górki. I tu rozpoczynają się piękne panoramy na Góry Stołowe, Obniżenie Dusznickie, Góry Bystrzyckie i Góry Orlickie, które towarzyszą nam praktycznie przez połowę wycieczki.
Podążamy dalej niebieską ścieżką, aż do skrzyżowania szlaków na Skałach Puchacza. Tam możemy wybrać dalszą drogę w kierunku Niknącej Łąki i Skalnych Grzybów (o których będzie też dalej), tak jak zrobiłyśmy to kilka lat temu z Asią (opis tej wycieczki znajduje się tutaj), albo skręcić w kierunku powrotnym w szlak zielony. Krajobraz się zmienia – idziemy przez las, pod nami dosyć bagnisty teren, dlatego maszerujemy urokliwą kładką. Tak docieramy do Dylówki, gdzie szlak zielony łączy się z żółtym i te dwa kolory prowadzą nas przez las aż do pięknej Skalnej Furty.
Końcowy etap to wędrówka żółtym szlakiem u podnóża wysokich Białych Skał, które prowadzą nas niemalże do drugiego parkingu na Lisiej Przełęczy, skąd musimy przejść krótki kawałek do miejsca, gdzie zostawiliśmy auto.
Poniżej wrzucam mapkę oraz kilka zdjęć, a podsumowaniem tej trasy niech będą słowa mojej Mamy, która po zejściu ze szlaku powiedziała: "Jak tam było pięknie! Nigdy w życiu nie szłam takim szlakiem i nie widziałam czegoś takiego!" 😊
HUŚTAWKA NA SZCZYCIE Z WIDOKIEM NA SZCZELINIEC WIELKI
Kolejna wycieczka jest ciut bardziej wymagająca i swój początek ma w Pasterce, skąd ruszamy w kierunku Czech. Ruszamy spod Schroniska PTTK Pasterka i idziemy w dół do asfaltu, gdzie skręcamy w prawo w (początkowo niebiesko-zielony) niebieski szlak. Po 5 minutach wędrówki wchodzimy do lasu, w którym co jakiś czas wędrówkę urozmaicają skupiska pięknych formacji skalnych. W tak przyjemnych okolicznościach natury przekraczamy granicę i dochodzimy do skrzyżowania szlaków przy Machovský kříž. Tam zmieniamy kolor szlaku na czerwony, który w różnych konfiguracjach, z kilkoma większymi i mniejszymi podejściami po drodze, doprowadzi nas do kolejnego skrzyżowania przy Pánův kříž. Tam jest spora wiata (niestety bez jakichś spektakularnych widoków), w której można zatrzymać się na krótką przerwę.
Stamtąd ruszamy dalej, skręcając w prawo, w szlak zielony, którym przez piękny las docieramy do U Zeleného hájku. Idziemy nadal prosto, zmieniając jednak szlak na żółty, który z łagodnego lasu zmienia się w dreptanie wśród skał. A na końcu tych skał naszym oczom ukazuje się... huśtawka. Na szczycie Koruny, poza punktem widokowym, z którego można podziwiać Szczeliniec Wielki, znajduje się huśtawka. To miejsce ma tak wielki urok, że mimo że byłam tam już kilka razy, pomysł na wędrówkę na Korunę zawsze przyjmuję z wielką radością.
Wracając z Koruny można wybrać tą samą trasę w odwrotnym kierunku lub odwiedzić jeszcze Skalną Bramę, albo też zrobić większą pętelkę aż do Nad Slavným, rozc., jak któregoś razu my z Asią (cała wycieczka opisana jest tutaj). Jeszcze inną opcją jest dłuższa wycieczka na Hvezdę, gdzie znajduje się schronisko, w którym można posmakować tradycyjnej czeskiej kuchni (zalecam zabrać ze sobą gotówkę, akceptują zarówno złotówki, jak i korony, ale na pewno – o czym przekonaliśmy się z Pchełką na własnej skórze – nie zapłacicie tam kartą).
Tradycyjnie, poniżej zamieszczam mapkę z trasą oraz kilka zdjęć na zachętę!
SKALNE GRZYBY JAK Z OPOWIEŚCI Z NARNII
Kolejna przyjemna pętelka na niecałe 3 godziny, która dostarczy pięknych widoków, ale też nieco zmęczy! Startujemy z parkingu przy Radkowskich Skałach czerwonym szlakiem. Na początku podążamy szeroką ścieżką przez las, aż nagle znikąd w tym lesie wyrastają grzyby. Skalne Grzyby w przeróżnych kształtach - jest tam Fotel, Wrota i wiele pięknych formacji, które pobudzają wyobraźnię. Dochodzimy tak od głazu do głazu do skrzyżowana ze szlakiem niebieskim przy Skalnych Wrotach. W tym momencie możemy skręcić w lewo i skrócić sobie spacer, ale gwarantuję, że jeśli nie poganiają Was żadne okoliczności natury, warto przejść całą polecaną trasę!
Podążamy dalej czerwonym szlakiem, podziwiając, jak cudownym rzeźbiarzem jest Matka Natura, aż do skrzyżowania przy Borowiku. Tutaj z kolei można zmienić plan i skręcić na Niknącą Łąkę, czyli piękne torfowisko wysokie, które przemierza się po drewnianych kładkach, podążając po ścieżce edukacyjnej opowiadającej o chronionej na tym terenie faunie i florze. Dalej zielonym szlakiem dojdziemy do Drogi Stu Zakrętów i niestety będziemy musieli przejść nią spory kawałek, żeby wrócić do auta.
Jeżeli jednak chcecie zrealizować w pełni plan Efki, to przy Borowiku należy skręcić w czerwono-żółty szlak i nim dojść aż do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim, w który tym razem skręcamy. Schodzimy z górki na pazurki aż pod Pielgrzym. Dla chętnych i niestrudzonych wędrowców istnieje opcja wejścia na tą monumentalną skałę. Mi osobiście jeszcze się to nie udało. Przy pierwszej wizycie pod Pielgrzymem szlak na niego był zamknięty. Przy drugiej, wspinaczka na górę nie miała zbyt wiele sensu, bo świat tonął w gęstej mgle, więc i tak żadnych widoków z góry by nie było... A szkoda, bo podobno pięknie widać z niego Korunę.
Po wizycie na Pielgrzymie (lub nie) skręcamy w zielony szlak i idziemy nim obok monumentalnych Słonecznych Skał do Rozdroża pod Basztami. Tu możemy pozostać na szlaku zielnym i bardziej okrężną trasą dojść do Drogi Stu Zakrętów, jednak wtedy ominęlibyśmy przepiękne Baszty, z których najpewniej rozpościera się przepiękny widok. Najpewniej, ponieważ w trakcie naszej wizyty wszystko chowało się za piękną mgłą.
Z Baszt jest już niewielki kawałek do parkingu przy Stroczym Zakręcie, skąd idąc niebieskim szlakiem wchodzimy na Drogę Stu Zakrętów. Na trasie możemy jeszcze podziwiać piękną Maczugę, przy której wiele osób zatrzymuje samochód, żeby zrobić jej zdjęcie i po chwili docieramy do parkingu, na którym zostawiliśmy auto.
Zaproponowana trasa nie wyczerpuje tematu Skalnych Grzybów. Możemy ją wydłużyć na etapie czerwono-żółtego szlaku. Zamiast schodzić do Pielgrzyma, możemy trzymać się dwukolorowego, a następnie żółtego szlaku i dojść w ten sposób, mijając kolejne grzybki aż do Rogacza i Pod Dzikiem. Następnie skręcając w niebieski szlak wrócimy do skrzyżowania, z którego już tylko z górki na pazurki zejdziemy pod Pielgrzym. Taka pętelka wydłuży nam trasę o nieco ponad godzinę, ale gwarantuję, że warto!
Poniżej mapka z podstawową trasą oraz kilka zdjęć!
PASTERSKA SAWANNA ORAZ INNE MAŁE PRZYJEMNOŚCI
Trasą, którą absolutnie uwielbiam jest trasa z Karłowa do Pasterki wydłużona o całą Pasterską Sawannę. Idąc z Karłowa przy dobrej widoczności za plecami widzimy cały Masyw Śnieżnika. Natomiast idąc nad Pasterką na horyzoncie możemy podziwiać panoramę Karkonoszy z Królewną Śnieżką na czele.
Jeśli chcemy zrobić dłuższą trasę i np. nie ruszać auta z Pasterki, możemy przejść do Karłowa z samej Pasterki, idąc w kierunku Szczelińca Wielkiego, a wrócić właśnie przez Pasterską Sawannę.
Z małych stołowych przyjemności nie może zabraknąć też jedzonka! Osobiście uwielbiam pasterskie pierogniewy i w ogóle wszystko, co serwuje kuchnia w Schronisku PTTK Pasterka. Dla tych, którzy trafią tam w weekend lub w sezonie wakacyjnym polecam dodatkowo Pasterkrowę, czyli restaurację w DW Szczelinka w Pasterce lub też restaurację StoLOVE w Karłowie. Gwarantuję, że każdy znajdzie tam coś dla siebie! 😊
Tak więc Góry Stołowe to nie tylko Szczeliniec Wielki (który polecam odwiedzić w godzinach popołudniowych, ponieważ wtedy jest tam znacznie luźniej, nawet w sezonie) czy też Błędne Skały (dla mnie najpiękniejsze są zupełnie puste np. w listopadzie). Warto poświęcić temu zakątkowi więcej czasu. Jak już poznamy dobrze polskie Góry Stołowe, pozostaje wiele pięknych szlaków u naszych sąsiadów. Enjoy!
Komentarze
Prześlij komentarz