Zaczęło się jak zawsze –
spakowałyśmy się w Korsiarza i ruszyłyśmy w stronę gór, ponownie do Pasterki. Po
drodze zastanawiałyśmy się, czy ta malutka wieś na końcu świata znowu zrobi na
nas takie wrażenie, jak w trakcie zimowej wyprawy. Teraz już wiemy, że dla
magii tego miejsca pora roku nie ma znaczenia… :)
|
Góry Stołowe - szlak ze Skał Puchacza w kierunku Niknącej Łąki |
SCHRONISKO PTTK PASTERKA – DOM O
ZIELONYCH SCHODACH
Tym razem, zupełnie przez
przypadek, nocowałyśmy w Schronisku PTTK Pasterka. Dlaczego przez przypadek?
Otóż okazało się, że w ostatni weekend wakacji cała Szczelinka jest
zarezerwowana dla gości weselnych (ach, co za pomysł!). W otoczeniu białego
tiulu i ogólnej krzątaniny zostałyśmy oddelegowane do Pasterki, ponieważ to tam
czekał nasz pokój. Schludne lokum z widokiem na Szczeliniec
Wielki, przytulna jadalnia z ogólnodostępnymi planszówkami, pyszne jedzenie, przyjemna obsługa…
czego chcieć więcej?
Oglądając mapę Gór Stołowych
wiszącą przy wejściu do Schroniska, stwierdziłyśmy, że następnego dnia powędrujemy
w stronę Skał Puchacza, które – jak się później okazało – stanowią pozostałość
po dawnym kamieniołomie piaskowca.
RUINY FORTU NA GÓRZE PTAK
Pokrzepione pysznym śniadaniem
wyruszyłyśmy ze Schroniska żółtym szlakiem w kierunku centrum miejscowości. Przy
leśniczówce zmieniłyśmy kolor ścieżki na zielony i w ten sposób, spokojnym
spacerkiem doszłyśmy do Karłowa. Tam, przy dużym ośrodku wypoczynkowym
skręciłyśmy w prawo, na żółto-niebiesko-zielono-czerwony szlak, biegnący po
drodze asfaltowej. Przy skrzyżowaniu szlaków pozostałyśmy już tylko przy
kolorze niebieskim, który doprowadził nas do podejścia na niewysoką Górę Ptak,
na której znajduje się Fort Karola. Są to pozostałości fortu, który od końca
XVIII wieku stanowił niewielką strażnicę na granicy Prus i Austrii (jako część
systemu obronnego powiązanego z twierdzą w Srebrnej Górze). Trzeba przyznać, że
stacjonująca tam załoga miała piękne widoki ;)
|
Na szlaku między Pasterką a Karłowem |
|
Fort Karola - widok na Szczeliniec Wielki |
|
Ruiny Fortu Karola |
Z LISIEJ PRZEŁĘCZY NA SKAŁY
PUCHACZA
Po odwiedzinach w Forcie Karola
wróciłyśmy na krótki fragment żółtego szlaku, aż do Lisiej Przełęczy, gdzie
skręciłyśmy w niebieską ścieżkę, na której zostałyśmy trochę dłużej. Szlak ten
biegnie m.in. przez Narożnik (851 m n.p.m.), który związany jest z tragiczną
śmiercią dwójki wrocławskich studentów. Zostali oni zastrzeleni przez
nieznanych do dziś sprawców. O zdarzeniu tym przypomina tablica wmurowana w
skałę na szczycie.
Urokliwy niebieski szlak biegnie
górą skał, z których rozpościera się przepiękny widok na okoliczne wsie i
wzniesienia. Właśnie dlatego przy każdym punkcie widokowym musiałyśmy robić
chwilę przerwy na kilka zdjęć, łyk wody i kwaśne żelki. Na Skałach Puchacza
zatrzymałyśmy się na dłużej. Z tego miejsca można podziwiać bowiem przepiękną
panoramę Gór Bystrzyckich, Orlickich oraz Wzgórz Lewickich.
|
Na szlaku na Skały Puchacza |
|
Na szlaku na Skały Puchacza |
|
Góry Stołowe - Skały Puchacza |
|
Góry Stołowe - Skały Puchacza |
|
Góry Stołowe - Narożnik |
PRZEZ NIKNĄCĄ ŁĄKĘ NA SKALNE
GRZYBY
Na Skałach Puchacza zmieniłyśmy
plan wędrówki. Pierwotnie miałyśmy przejść przez Urwisko Batorowskie, do
Batorowa, zahaczając o Schronisko Młodzieżowe i później już w stronę Pasterki.
Jednak doszłyśmy do wniosku, że o poranku przy planowaniu trasy poniósł nas nadmierny optymizm i możemy nie wyrobić się przed zmrokiem. Dlatego zdecydowałyśmy
się na przejście przez Wielkie Torfowisko Batorowskie i Ścieżkę Edukacyjną „Niknąca
Łąka”. Dlatego ze Skał Puchacza zeszłyśmy najpierw zielonym, a później już cały
czas żółtym szlakiem. Niknąca Łąka okazała się magiczną drewnianą kładką
biegnącą po terenie bogatego w rzadko spotykaną faunę i florę torfowiska.
|
Na szlaku na Niknącą Łąkę |
|
Góry Stołowe - Ścieżka Edukacyjna "Niknąca Łąka" |
|
Góry Stołowe - Ścieżka Edukacyjna "Niknąca Łąka" |
W tak przyjemnych okolicznościach
natury doszłyśmy do obszaru nazywanego Skalnymi Grzybami. Jest to teren upstrzony formami skalnymi, które swoim wyglądem przypominają właśnie grzyby, maczugi, bramy,
baszty. Ich wymyślne formy urozmaicają wędrówkę, pobudzają wyobraźnię i
zachęcają do cykania przeróżnych zdjęć :)
|
Góry Stołowe - Skalne Grzyby |
|
Góry Stołowe - Skalne Grzyby |
ZAMKNIĘTY SZLAK I DŁUGA DROGA DO DOMU…
Po wędrówce wśród Skalnych
Grzybów docieramy pod Pielgrzyma. Okazuje się jednak, że szlak na niego jest
zamknięty, ze względu na osuwające się kamienie. Co więcej, także wybrany przez
nas zielony szlak okazał się być zamknięty (warto to uwzględnić w planowaniu wędrówki
w tej okolicy!). Jednak ze względu na późną porę i długą drogę do Pasterki
zdecydowałyśmy się przejść jego krótkim fragmentem, aż do czerwonego szlaku,
którym już lekko zmęczone i bardzo głodne doszłyśmy aż pod Szczeliniec Wielki. Tam,
na Rozdrożu pod Skalnymi Wrotami, weszłyśmy na krótki fragment niebieskiej
ścieżki do Skalnych Wrót, z których żółtym szlakiem doszłyśmy już pod Schronisko
w Pasterce.
|
Pasterka - ostatnie chwile wędrówki |
PASTERSKA UCZTA DLA PODNIEBIENIA
I DLA DUCHA
Po prawie 30 km wędrówki
dotarłyśmy do Schroniska. Kuchnia Pasterki, oferująca m.in. wyśmienity żurek,
zacne pierogniewy, czy też przepyszną kaszę z gulaszem i ogórem, była dla nas
jak zbawienie. Wieczór spędziłyśmy na wspólnej sali przy – tradycyjnej w Górach
Stołowych – partycje Scrabble, słuchając idealnie skomponowanej palylisty. Po
tak obfitym w atrakcje dniu padłyśmy jak muchy, wsłuchując się w odgłosy wesela
i nadchodzącej burzy…
|
Błogostan nad pasterskim żurkiem |
|
Pasterski pierogniew
|
|
Pasterka kasza z gulaszem |
O poranku, przy pysznej
jajecznicy i pachnącej kawie postanowiłyśmy odwiedzić czeskie Skalne Miasto.
Okazało się jednak, że w okolicy odbywa się festiwal filmów górskich – dzikie tłumy,
brak miejsca na parkingach i wszechobecny chaos sprawiły, że przełożyłyśmy ten
plan na inny termin. Na mapie znalazłyśmy jezioro o wdzięcznej nazwie Rozkoš (niedaleko
Nachodu) i tam postanowiłyśmy rozłożyć się z piknikiem. Auto zostawiłyśmy na
końcu miejscowości Kleny i ścieżką przy campingu doszłyśmy do prawie bezludnej
plaży (prawie, ponieważ po czasie dołączyła do nas grupka tutejszej młodzieży i
rodzina Polaków z grillem, oczywiście). Rozkoš okazało się naprawdę atrakcyjnym
i czystym jeziorkiem – można tu pływać – np. żabką albo na kite’ach, a nawet łowić
ryby.
|
Relaks nad Jeziorem Rozkos |
|
Piknik nad Jeziorem Rozkos |
|
Jezioro Rozkos |
Po rozkosznym i leniwym
popołudniu z książką w ręku, wyposażone w zapasy czeskiego piwa i czekolady
studenckiej oraz pokłady pozytywnej energii ruszyłyśmy od razu w kierunku Wrocławia, do którego dotarłyśmy w
około 2,5 godziny.
Komentarze
Prześlij komentarz