Zimowy wschód słońca na Śnieżce

Błogostan – tak chyba mogę opisać uczucie, które towarzyszyło mi w pewną lutową niedzielę w trakcie niezwykłej wizyty w Karkonoszach. Plan był prosty – wdrapać się na Śnieżkę na wschód słońca. Do jego realizacji zachęcały dodatkowo prognozy pogody: bezchmurne niebo, temperatura lekko powyżej zera i do tego zalegający w wyższych partiach gór śnieg. Kolejny argument, to zacna ekipa – czego więc chcieć więcej? Jedziemy!

Wschód słońca na Śnieżce


Wschód słońca na Śnieżce w lutym – o której wyjechać z Wrocławia?

Tego dnia wschód słońca miał być o 7:08, zadecydowaliśmy więc, że wyjedziemy z Wrocławia koło 2:30 (koło 4:30 powinniśmy być w Karpaczu, do tego dwie godziny wchodzenia, więc wszystko idealnie). Teraz wiem, że lepszą opcją byłby wyjazd o 2 w nocy – nasze założenia były dość optymistyczne, do tego zimowe warunki i śliskie szlaki trochę spowolniły nasze wejście, a niezwykły spektakl rozpoczął się jakieś 40 minut wcześniej niż planowany wschód.

Wschód słońca na Śnieżce – który szlak wybrać?

Zadecydowaliśmy, że wejdziemy stosunkowo krótkim, łatwym i dostępnym w warunkach zimowych czarnym szlakiem (tzw. Śląska Droga), na który weszliśmy tuż przy Dolnej stacji kolei linowej „Zbyszek”. Wzdłuż ul. Olimpijskiej w Karpaczu dostępny jest płatny parking, który o tej porze świecił pustkami, więc spokojnie znaleźliśmy bezpieczne miejsce dla Fordka. Zgodnie z mapą i znakami podejście powinno zająć nam 2h 30 min, więc biorąc pod uwagę, że wystartowaliśmy koło 4:40 – czasu mieliśmy na styk… Śląska Droga to bardzo popularny szlak, który w normalnych warunkach i porach dnia jest naprawdę zatłoczony. My również mieliśmy – jak na tę porę – sporo towarzystwa, które razem z nami zmagało się z oblodzoną ścieżką. Momentami warunki były naprawdę ciężkie – byłam wdzięczna, że tym razem okazałam przytomność umysłu i do plecaka wrzuciłam raki.


Zasypany Kocioł Białego Jaru
Tuż za Kotłem Białego Jaru, poza piękną nocną panoramą Karpacza, zobaczyliśmy, zobaczyliśmy, że na horyzoncie nieśmiało pojawia się brzask. Delikatna różowa łuna motywowała nas do tuptania nieco szybciej, chociaż mocno utrudniał to oblodzony szlak, powoli pojawiający się głód i – w moim przypadku – nieustanna chęć robienia zdjęć, bo przecież jest tak pięknie!


Panorama Karpacza i brzask

Na szlaku - wschód słońca na Śnieżce

Królewna Śnieżka o brzasku

Patryk w swojej śnieżnej jamie ^^
Do Domu Śląskiego dotarliśmy już w delikatnej szarówce. Zostało 30 minut najtrudniejszego podejścia – ja już włączyłam mój defensywny pesymizm i straciłam nadzieję, że uda mi się zdążyć na sam wschód, ale okoliczności natury i niesamowita gra świateł już na tym etapie wynagrodziły mi cały wysiłek.


Wschód słońca na Śnieżce - Dom Śląski

Wschód słońca na Śnieżce - ostatnie podejście

Dom Śląski i zasypane Karkonosze

Karkonosze o świcie

Wschód słońca na Śnieżce – czy warto?

Oj, warto… na szczęście udało nam się wdrapać na szczyt tuż przed wschodem. W chwili, gdy rozsiedliśmy się wygodnie, na horyzoncie zaczęło pojawiać się słońce… piękne widowisko w wyjątkowej, górskiej oprawie – zresztą, zdjęcia mówią same za siebie.


Wschód słońca na Śnieżce

Wschód Słońca na Śnieżce

Wschód Słońca na Śnieżce

Obserwatorium na Śnieżce o poranku

Dzielni my! ;)

Zima na Śnieżce

Zejście do Karpacza przez Dom Śląski i Słonecznik

Po posileniu się kanapkami, kabanosami, żelkami i czekoladą oraz rozgrzaniu najlepszą na świecie herbatą z termosu, stwierdziliśmy zgodnie, że czas opuścić szczyt. Patryk, ku mojej wielkiej radości, zaproponował zejście innym szlakiem – przez Słonecznik i Pielgrzymy. Rozpoczęliśmy więc radosną wędrówkę w dół. Po krótkiej przerwie w Domu Śląskim i zabawie z rozmieniarką banknotów, ruszyliśmy czerwonym szlakiem, w kierunku Słonecznika. Jest to bardzo przyjemny i spokojny odcinek, w trakcie którego możemy nacieszyć oczy pięknymi widokami – szczególnie, jeśli nad głową mamy pełne słońce i błękitne niebo.


Na szlaku ze Śnieżki do Domu Śląskiego

Na szlaku ze Śnieżki do Domu Śląskiego

Królewna Śnieżka i my

Śnieżka i Dom Śląski w zimowej oprawie

Kozak w błogostanie - na szlaku z Domu Śląskiego na Słonecznik

Na szlaku z Domu Śląskiego na Słonecznik
Ze Słonecznika zeszliśmy żółtym szlakiem, w kierunku Pilegrzymów, a następnie Polany w Karkonoszach. W tym miejscu spotkaliśmy najwięcej niedzielnych turystów – nic dziwnego, w końcu jest to najpopularniejsza trasa spacerowa dla osób, które będąc w Karpaczu chcą doświadczyć chociaż trochę górskich klimatów. Na szczęście szybko zeszliśmy z mocno wydeptanej drogi „Na Śnieżkę” i odbiliśmy w las, podążając zielonym szlakiem (tzw. Droga Bronisława Czecha), który wyprowadził nas na ul. Strażacką w Karpaczu, z której były już tylko trzy kroki do Fordka. Okazało się, że wyjazd z miasta to będzie niemal mission impossible – auta zaparkowane na poboczach, korki, wszechobecny tłok… Dramat! Szybko zaliczyliśmy placki po węgiersku w jednej z restauracji w centrum i koło 13:30 rozpoczęliśmy powrót do Wrocławia.


Słonecznik

Szlak z Pielgrzymów w stronę Polany Karkonoskiej

Szlak z Pielgrzymów w stronę Polany Karkonoskiej

Czeskie loty balonem nad Karkonoszami
Cała akcja, z dojazdem i powrotem do Wrocławia, zajęła nam około 14 godzin. W górach – według mapa-turystyczna.pl zrobiliśmy około 16,5 km, a zdaniem Endomondo – niemal 19 km – wklejam obie mapy.


Nasza trasa zarejestrowana przez Endomondo

Komentarze

Popularne posty