PRZEWODNIKI TURYSTYCZNE – PRZEŻYTEK CZY MUST HAVE?

W dobie wszechobecnego Internetu tradycyjne przewodniki turystyczne w wersji książkowej wydają się być prawdziwym przeżytkiem. Po co taszczyć ze sobą dodatkowy ciężar, jak wystarczy wyciągnąć telefon (który przecież i tak zawsze mamy ze sobą) i wpisać w wyszukiwarce np.: „Wrocław co warto zobaczyć”, by uzyskać mnóstwo praktycznych i niebanalnych informacji? Postaram się Was przekonać, że przed wyjazdem mimo wszystko warto zajrzeć do księgarni!

PRZEWODNIKI TURYSTYCZNE – CO W NICH LUBIĘ?

Moje przygotowania do większych podróży w którymś momencie zawsze zahaczają o wizytę w księgarni (albo nawet w kilku). Cel: znalezienie przewodnika idealnego. Nie zawsze się udaje – z różnych powodów – mimo to każdorazowo poszukiwaniom towarzyszy dreszczyk podekscytowania. Co tak bardzo lubię w tradycyjnych przewodnikach turystycznych?
  • Zawierają mnóstwo informacji – od praktycznych wskazówek na temat dojazdu, przez mapy, plany miast, propozycje tras, lepsze lub gorsze (ale zawsze) opisy zabytków, aż po podpowiedzi na temat klimatycznych restauracji, kawiarni etc. Takie modne w obecnych czasach „All In One” – szczególnie przydatne, gdy nagle zabraknie Internetu!
  • Idealnie wypełniają czas w podróży – przewodniki to dla mnie absolutny must have w trakcie lotu samolotem. To bardzo dobry moment na uporządkowanie swojej wiedzy na temat naszej destynacji lub też wyszukanie nieco mniej oczywistych opcji na spędzenie tam wolnego czasu.
  • Ratują, kiedy kończą się pomysły na zwiedzanie – czasami obejście zaplanowanych atrakcji zajmuje zdecydowanie mniej czasu niż zakładaliśmy pierwotnie. W takim wypadku przewodnik turystyczny może stać się inspiracją do odkrycia mniej znanych rejonów (szczególnie we wspomnianej wyżej sytuacji braku dostępu do Internetu).

  • Pięknie wyglądają na półce i są fantastyczną pamiątką – tu odzywa się moja dusza kolekcjonera. Przyjemnie patrzy się na regał z książkami, wśród których znajdują się przewodniki turystyczne po miejscach, które się odwiedziło – dla mnie są one jak swego rodzaju trofea. Już po kilkunastu wycieczkach kolekcja robi się naprawdę imponująca.
  • Można je komuś pożyczyć lub podarować. Mam zwyczaj zbierania różnych praktycznych mapek, darmowych informatorów itp. i wkładania ich do przewodnika. Już kilka razy zdarzyło mi się urozmaicić i usprawnić czyjąś podróż dzięki takim skarbom! Jest też opcja pozostawienia przewodników turystycznych do dyspozycji hotelu/hostelu, w którym stacjonowaliśmy – na pewno ucieszą niejednego zbłąkanego turystę.
Moim zdaniem przewodnik turystyczny to baza – coś, dzięki czemu zaczynamy oswajać się z danym miastem, krajem, regionem jeszcze zanim tam dotrzemy. Stanowią cząstkę tego miejsca, którą później możemy zabrać ze sobą z powrotem do domu. I chyba właśnie bardziej z tych sentymentalnych niż praktycznych względów osobiście jestem ich ogromną fanką… ;)

Komentarze

Popularne posty